Wpatrywałam się w niego czekając na odpowiedź... skarbie błagam powiedz coś... błagam Zayn... błagam nie opuszczaj mnie teraz - myślałam starajac się trzymać przy zdrowych zmysłach.
- Milczenie też jest odpowiedzią... - wyszeptałam starając się zwalczyć ochotę dotknięcia jego boskiej twarzy.
- Nigdy cię nie skrzywdzę, nic nas nigdy nie poróżni ale skarbie.. byłem twój od samego początku. Więc, po co mam to obiecywać?
- Ja jestem twoja, ty jesteś mój.
- I nic ani nikt tego nie zmieni.
- Będę musiała pojechać do domu. Potrzebuję jakiś ubrań i dokumentów na jutro do pracy.
- Pojedziemy po nie rano - powiedział całując mnie w czubek głowy - A teraz śpij aniele.
- Dobranoc Zayn - wymamrotałam wdychając zapach jego skóry.
Kocham ten zapach...
Strasznie mi gorąco. Otworzyłam oczy zauważając, że nie znajduję się w swojej sypialni. Chciałam się odwrócić na bok ale nie byłam w stanie, kontem oka zauważyłam leżącego obok mnie mulata, który mocno obejmował mnie w pasie. Uśmiechnęłam się pod nosem delikatnie całując kącik jego ust.
- Oh boże... dziękuję ci za niego - wyszeptałam.
Delikatnie zrzuciłam z siebie jego rękę, a on mruknął i wykrzywił twarz w grymasie niezadowolenia. Ostatni raz cmoknęłam go w policzek, po czym przez głowę naciągnęłam na siebie leżący na podłodze t-shirt Zayn'a, a na nogi nasunęłam czyste bokserki, które znalazłam w jego szafce. Wyszłam z pokoju i zaczęłam rozglądać się po mieszkaniu. Było duże i urządzone w staroświeckim stylu. Podłogi były zrobione z ciemnego drewna, ściany pokrywała jasna farba i gdzieniegdzie znajdowały się cegły, były tu także meble w kolorze mahoniu i stosy książek. Czułam się tu jak w własnym gabinecie, gdzie górował spokój i harmonia. Mieszkanie składało się z sypialni, dwóch pokoi, salonu połączonego z kuchnią i pokoju, który był piętro wyżej.. prowadziły do niego schody ale chcąc, by Zayn zachował swoją prywatność postanowiłam, że zwiedzę go dopiero gdy sam zechce mi go pokazać.
Zaparzyłam w dwóch kubkach kawę, którą znalazłam w szafce i z szklankami w rękach ruszyłam z powrotem do pokoju. Zegar pokazywał godzinę siódmą rano więc postanowiłam go obudzić. Położyłam kubki na nocnej szafce, a sama usiadłam na łóżku.
Powoli całowałam długość od łokcia do samych obojczyków dzięki czemu już po chwili Zayn był obudzony. Przytulił mnie mocno. Pachniał tak pięknie. Zayn połączony z perfumami, zapachem wczorajszego sexu, no i po prostu nim. Moja ulubiona mieszanka.
- Nie uciekłaś w nocy? - mruknął uśmiechając się w moją skórę.
- Nawet nie miałam takiego zamiaru - chichotałam bawiąc się jego włosami - zrobiłam kawę.
- Mhm - mruknął zakrywając moje usta swoimi.
- Uwielbiam gdy mnie tak całujesz ale musimy się powoli zbierać jeśli chcę zdążyć do pracy.
- Musisz iść dzisiaj do pracy? Moglibyśmy tu zostać i powtórzyć wczorajszy wieczór. Podobało mi się kiedy byłaś taka stanowcza - zaśmiał się.
Podparł głowę na ręce przyglądając mi się uważnie. Zaczęłam udawać, że się zastanawiam, po czym uśmiechnęłam się szeroko.
- Chociaż propozycja jest bardzo kusząca, mam dzisiaj nowego pacjenta.
Do około godzinie znajdowałam się pod swoim domem trzymając w ręku buty. Jak kobiety wytrzymują w nich tak długo?
Przekręciłam klucz i po cichu weszłam do domu, była dopiero ósma więc nie chciałam obudzić Niall'a. No dobra zdradziłam go, mam zamiar zerwać zaręczyny, bo go nie kocham ale mam serce. Dam mu chociaż pospać. W kuchni chwyciłam jabłko i w drodze do gabinety udało mi się je zjeść... cholera, musiałam być na prawdę głodna. Na biurku leżały przygotowane szybciej dokumenty więc jednym ruchem ręki wrzuciłam je do torby i na palcach ruszyłam w stronę sypialni.
Uchyliłam drzwi zauważając, że łóżko jest puste. To dziwne... odkąd znam Niall'a nigdy nie nocował poza domem... no oprócz tych nocy spędzonych u mnie ale to raczej szczegół.
Nie ważne - pomyślałam podchodząc do szafy. Wyjęłam z niej czarną koszulę oraz spódnice w tym samym kolorze. Wiedząc o tym, że Zayn postanowił na mnie poczekać przed domem, jak najszybciej pobiegłam do łazienki, by wziąć szybki prysznic i ubrać się w przyszykowane wcześniej ubrania.
Udało mi się wyrobić w pół godziny... mając nadzieje, że mulat nie jest za bardzo zdenerwowany wyszłam z domu ale to co tam zobaczyłam całkowicie zwaliło mnie z nóg.
- O mój boże - wyszeptałam zasłaniając usta.
~P.O.V. Zayn~
Nucąc jakąś debilną piosenkę, która niczym pieprzona mantra wbiła mi się do głowy, wystukiwałem znajomy rytm na kierownicy. Odpaliłem jednego papierosa, potem drugiego i trzeciego. Cholera ale ona długo tam siedzi, jeszcze trochę tak postoję w tym miejscu, a zgarnie mnie policja, a to ostatnie na co mam dziś ochotę. Z tylnej kieszeni spodni wyjąłem telefon od razu wybierając numer do tej małej cipy.
- Halo?
- No witam księżniczko, masz dzisiaj czas?
- Czyżby moje uszy właśnie doznały zaszczytu usłyszenia pieprzonego Malik'a? - zaśmiał się gardłowo.
Hooo ktoś tu chyba stał się mężczyznom, jednak po chwili usłyszałem jego krzyk.. chyba darł się na kogoś obok. I z przykrością muszę stwierdzić, że nadal jest cipą.
- W całej swojej okazałości, a teraz przejdźmy do interesów. Nadal siedzisz w tym gównie?
- Dopóki mi płacą skarbie.
- Potrzebuję broni, a nie jakiegoś gówna, które wtykacie każdemu idiocie.
- Nie wiem o czym mówisz słoneczko - zarechotał - rozumiem, że ma być dobra ale jedno podstawowe pytanie. Po co ona jest ci potrzebna?
- Na wszelki wypadek.
- Gdyby wrócił?
- Tak... ale tym razem skończył by z kilkoma dodatkowymi otworami w ciele.
- Groźnie... Dobra jutro do ciebie wpadnę.
- Tylko zadzwoń szybciej, raczej nie będę sam - przyznałem przegryzając dolną wargę na samo wspomnienie wczorajszego wieczoru.
- Wyczuwam jakiś romans! Chwilowe czy raczej na dłużej?
- Oby to drugie stary...
- Niezła jest?
- Nawet nie wiesz jak bardzo - zaśmiałem się.
Koło domu zobaczyłem idącego blondyna, był nieźle najebany. Albo po prostu smutny i z braku szczęścia w swoim życiu zataczał kółka. Sarkazm z rana... ohh nieźle zaczynasz dzień Zayn.
- Muszę kończyć - powiedziałem wlepiając wzrok w chłopaka, który starał się otworzyć drzwi do domu Josephin. Nie szło mu najlepiej...
- Okay zadzwonię potem i...
- Tak, tak. Na razie cioto.
Odłożyłem komórkę na siedzenie obok i wyszedłem z samochodu. Czy to nie jest przez przypadek narzeczony Jo? Ten jak mu tam... Nel.. Nil... Niall. To chyba to. A cholera wie jak ma na imię.
- Ej ty! - krzyknąłem odwracając jego uwagę od drzwi - Właśnie ty, mieszkasz tu?
- Tak, a co ci do tego kutasie?! - warknął.
- Stary, nie radzę ci mnie denerwować.
- Bo co? No chodź! Moja ręka już dawno nie miała kontaktu z twarzą żadnego frajera.
- Jak chcesz laleczko.
***
Ta dam! Nowy rozdział pisany ho ho ho i jeszcze dłużej.
Z góry przepraszam ale nie miałam pomysłu.
Pomyślałam, że może kiedyś któraś z was będzie chciała podzielić się tym ze znajomymi
więc postanowiłam zrobić na twitter'ze hashtag #angelicFF
możecie tam napisać swoje opinie, pytania i inne, a ja postaram się na nie odpisać.
kontakt ze mną: @savior_matty
mam nadzieje, że ktoś napisze :) + będę tam dodawać wiadomości o nowych rozdziałach.
No to na tyle... jak zawsze.
3 komentarze = nowy rozdział
i widzimy się niebawem :*