środa, 21 stycznia 2015

Chapter 5 - Choruję na ciebie

Rozdział zawiera treści erotyczne. Czytasz na własną odpowiedzialność.


Od ostatniego tygodnia głównym tematem w moim domu jest przeprowadzka, na która nie mogę się zgodzić. Ciągłe kłótnie to już norma ale dodatkowo na głowie mam jeszcze problem z Zayn'em. Odwołał wizyty na parę dni i przez to wszystko jestem w kompletnej rozsypce. Nie wiem co się ze mną dzieję, może nie do końca jestem w stanie to wszystko pojąć. Nie rozmawiałam z nim parę dni, a czuję się jakby minęły miesiące albo i nawet lata. Jestem nerwowa, często wybucham ze złości, nie kontroluję drżenia rąk i płaczę przez 24/24h. Nie wiem kiedy ostatnio dobrze spałam. Cierpię na uczucie beznadziei i tęsknotę za kimś, za kim tak na prawdę wcale nie powinnam tęsknić. Wariuje. 
Chwyciłam w dłonie telefon, który przez ostatnie dziesięć minut dzwonił jak oszalały.
- Halo? - wyszeptałam patrząc na puste opakowanie po tabletkach na uspokojenie.
- Dobry wieczór Josephin.
- Zayn... - odetchnęłam z ulgą słysząc jego głos.
- Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia - zaśmiał się - Ubierz jakąś sukienkę wieczorową czy jak to tam się mówi i wyszykuj. Dasz radę w godzinę?
- Ja... Ja... nie wiem.
- Postaraj się Jo, będę pod twoim domem za godzinę.
I rozłączył się. Nie zdążyłam powiedzieć, że wyglądam okropnie i nie jestem w stanie naprawić tego w godzinę. Nie powiedziałam mu jak bardzo tęskniłam za jego głosem i tego najważniejszego.... ale to powiem mu potem.
Wstałam z podłogi i wyszłam z gabinetu. Dom był pusty, Niall pewnie poszedł na piwo z Harry'm albo z Lou. Chociaż wątpię, że Louis miałby ochotę spotkać się z Niall'em. Jakoś nigdy za sobą nie przepadali. Od zawsze dzieliły ich poglądy, no i ja. Byłam główną przyczyną ich wielkich kłótni. 
Nie zaprzątaj sobie tym głowy Josephin - powtarzałam sobie chcąc jak najszybciej znaleźć się w sypialni. Otworzyłam wielką szafę mając nadzieję, że znajdę tam chociaż jedną suknie, w której nie będę wyglądać tak tragicznie. Mruknęłam pod nosem natrafiając na czarną sukienkę, aż do ziemi. Miałam ją założone tylko raz ponieważ nie podobała się ona mojemu narzeczonemu ale Zayn jest jego przeciwieństwem... więc może mu się spodoba. Zrzuciłam z siebie wszystkie ubrania. Nasunęłam na biodra czarny koronkowy materiał, który, że tak się wyrażę leżał na mnie idealnie. Następnie przez głowę wciągnęłam sukienkę nawet nie zawracając sobie głowy jakimkolwiek stanikiem, który uważam, że był zbędny biorąc pod uwagę dość spore rozcięcie na plecach.
- Teraz jeszcze tylko reszta - mruknęłam biegnąc do łazienki.
Wyprostowałam włosy, podkreśliłam oczy czarną kredką i nałożyłam na usta krwisto czerwoną szminkę. Spojrzałam na zegarek... mam jeszcze dziesięć minut. Nasunęłam na stopy białe szpilki, a przez ramie przewiesiłam skórzaną kurtkę. Wyszłam przed dom starannie zamykając drzwi by nikt nie mógł przez nie wejść oprócz mnie i Niall'a.
Wpatrywałam się w każdy nadjeżdżający samochód jednak żaden z nich się nie zatrzymywał. Już zaczęłam tracić nadzieję na to, że przyjedzie gdy nagle zobaczyłam go po drugiej stronie ulicy. Wyglądał niezwykle... Ubrany w przepiękny czarny garnitur i koszulę w tym samym kolorze. Włosy miał lekko zaczesane do tyłu. Wzięłam głęboki oddech obserwując jak wolnym krokiem kieruje się w moją stronę. On wie co robi... wie jak działa na kobiety, a w szczególności wie jak działa na mnie. Jest dobry w tym co robi i najlepsze w tym wszystkim jest to, że on o tym wie. Jest cholernie przystojny... i wykorzystuje to. Cholera! ale on to wykorzystuje.
- Dobry wieczór Josephin - wychrypiał składając drobny pocałunek na mojej dłoni.
- Dobry wieczór Zayn... 
- Wyglądasz olśniewająco - przyznał uważnie skanując mnie wzrokiem.
- Dziękuję - odpowiedziałam speszona jego komplementem.
Moje policzki spłonęły rumieńcami, a całe ciało drżało... Wyglądałam komicznie, jak nastolatka widząca swojego idola. Nie myślałam o tym, że Niall może nas zobaczyć, ani o nikim innym, bo on był koło mnie. Wpatrywałam się w jego oczy szukając odpowiedzi na pytania, które krążą po mojej głowie od tygodnia.
Gdzie był? Dlaczego odwołał wizyty? I najważniejsze... dlaczego nie było go przy mnie?
Nim tak na prawdę zdałam sobie sprawę co robię, stałam na palcach wpijając się z zachłannością w jego usta. Wplotłam ręce w jego włosy rozpaczliwie pragnąc jakiegokolwiek znaku z jego strony, że też tego bardzo potrzebuje. Jednak on nie reagował... Zabolało.
Właśnie chciałam się odsunąć gdy jego silne ręce przyciągnęły mnie jeszcze bardziej. Nasze języki tańczyły, a iskry temu towarzyszące zamazywały cały obraz dookoła. 
W końcu odsunęliśmy się od siebie, jednak nie było pomiędzy nami większego dystansu... Zmieściła by się tu może kartka papieru ale nic więcej. Położyłam głowę na jego ramieniu ciesząc się jego obecnością.
- Potrzebowałam cię? - wyszeptałam, a łzy kapały z moich policzków.
- Musiałem o tym wszystkim pomyśleć i doszedłem do bardzo ważnego wniosku ale opowiem ci o nim po kolacji.
Jego uśmiech był prawdziwy i zaraźliwy... Wyglądał jak nastolatek. Obawiałam się tylko jednego. Że może traktować mnie jako chwilową zabawkę, a bardzo nie chciałam nią być. Przez ostatni tydzień umierałam tysiące razy... rozsypywałam się w takich miejscach, do których nie chcę już nigdy wracać. Chcę zostać tu... przy nim. Cholera! tak bardzo tego chcę.
Bez niego chciałam się pozbierać ale nie dałam rady. Nie wiem czy to miłość, nie wiem czy to co jest między nami jest warte tego całego zamieszania, nie wiem czy coś z tego w ogóle będzie... nie wiem nic poza tym, że się przywitaliśmy, a jego piękna twarz wyglądała jak powrót do raju. Wiem tylko to, że bez niego gubię siebie i nienawidzę tego uczucia. Od pierwszego spojrzenia byłam jego i jeśli bóg postawił go na mojej drodze by złamał mi serce, okay. Bo nawet wielki ból jest warty jednej minuty z nim.

Wpatrywałam się w Zayn'a jak z wielkim skupieniem je sałatkę z kurczaka. Osobiście już się najadłam ale nie chciałam zrobić przykrości tutejszej kucharce, która osobiście przyniosła nam zamówione przez nas dania. Wyglądała na bardzo miłą.
- Miałeś mi opowiedzieć o tym wniosku, do którego doszedłeś po tygodniu unikania mnie.
- Jestem chory Josephin - moje serce zamarło, mój Zayn... - zachorowałem na śmiertelną chorobę... nie mają na nią lekarstwa.
- Coś się wymyśli - wychlipałam, zasłaniając usta rękoma, by w choć w małym stopniu zdusić mój szloch.
- Skarbie - wyszeptał chwytając mnie za rękę - Choruję na ciebie... Nie mogę tego powstrzymać, po prostu umieram bez ciebie. Tydzień o tym myślałem. Cholera Josephin! Pięć lat w zamknięciu, to nic w porównaniu z tymi dniami bez możliwości usłyszenia twojego głosu. Wiem, że to może jest samolubne z mojej strony ale nie mogę cię oddać komu innemu. Ale jeśli nic do mnie nie czujesz i wybierasz Niall'a, zrozumiem.
- Odwieź mnie do domu - wymamrotałam wycierając łzy z policzków.
- Do Niall'a? - spytał.
Panika w jego głosie była łatwa do usłyszenia. Pokiwałam przecząco głową dotykając jego anielskiej twarzy, którą tak bardzo pokochałam.
- Chcę jechać do ciebie... I zostać tam - wyszeptałam całując kącik jego ust.
- Na jak długo?
- Choćby i nawet na zawsze.
- A co będzie z twoim narzeczonym? - spytał jakby nadal nie rozumiał tego co do niego mówię.
- Poradzi sobie, jak zawsze. 
- Chcesz go zostawić dla mnie? - nadal się upewniał.
- Tak, bo gdyby mi na nim na prawdę zależało przez ostatni tydzień walczyła bym o nasz związek. Zamiast tego siedziałam zamknięta w gabinecie wlepiając wzrok w telefon czekając, aż w końcu się odezwiesz. Odchodziłam od zmysłów... Brakowało mi jednej osoby, a czułam się jakby ktoś zabrał mi wszystko i wszystkich. Nie chcę się już tak czuć...
Mulat chwycił mnie za rękę kierując nas w stronę wyjścia z restauracji. Nie odezwał się, był opanowany i skupiony. Szukał auta i gdy je zobaczył czułam jak przyśpiesza kroku. Tak na prawdę nie wiedziałam czego mogę się po nim spodziewać. Nie znaliśmy się za dobrze ale gdybym w tym momencie nie znajdowała się w jego aucie, w drodze do jego domu... żałowała bym wszystkiego. Żałowała bym mojej małej odrobiny szczęścia. Mojego szczęścia, które od dnia naszego pierwszego spotkania nosi jego imię. Chcę przekonać się co przyniesie nam czas i jeśli zrujnowanie swojego związku i stabilizacji w życiu nie będzie tego warte może się tym przejmę. Ale coś czuję, że ten chłopak, mężczyzna, mój Zayn jest wart tego wszystkiego...

Zdążyliśmy tylko przekroczyć próg jego mieszkania, które okazało się o wiele większe niż sobie to wyobrażałam, a ja od razu rzuciłam się na niego z rękami zdejmując jego marynarkę i rzucając ją w kąt przedpokoju. Całując się wkroczyliśmy do salonu po kolei zrzucając z siebie wszystkie części garderoby. Chciałam jak najszybciej zdjąć z niego koszulę przez co jej guziki posypały się na ziemię. Zayn przegryzł moją wargę, a ja zaśmiałam się lekko pod nosem. Mulat uniósł mnie z ziemi więc oplotłam się wokół niego nogami.
- Do sypialni... już - wychrypiałam zostawiając po sobie ślady na jego szyi i obojczykach.
Po chwili w dość brutalny sposób zostałam rzucona na łóżko. Co ja gadam... Położył mnie na nim niczym lalkę z porcelany jakby bał się, że coś mi zrobi. Delikatnie muskając moją skórę swoimi opuszkami zsunął ze mnie materiał sukienki przez co leżałam tylko w koronkowych majtkach. Całował każdy nawet najmniejszy fragment mojego brzucha, a moje pożądanie wciąż mknęło ku górze... do góry, do góry, do góry.
Zayn odpiął guzik spodni zsuwając je z nóg razem z bokserkami dzięki czemu mogłam go oglądać w całej okazałości. O cholera.... on wygląda jak bóg. Pociągnął mnie lekko za kostki przesuwając mnie w dół łóżka. Nasze usta znowu się odnalazły. Czułam jak jedną ręką stara się zdjąć koronkowy materiał, który dzielił nas od jeszcze większej bliskości. Szybkim ruchem zerwałam z siebie bieliznę. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, a ja tylko wzruszyłam ramionami.
- Na pewno tego chcesz? - spytał całując moje piersi.
Pod dotykiem jego ust moje plecy wygięły się w łuk i zdążyłam wysapać tylko ciche tak. Czułam wszystko trzy razy wolniej. Jego dłonie znajdowały się tuż przy mojej twarzy, a usta wypowiadały cichą modlitwę w moją skórę. Zanim zdążyłam odpowiedzieć na jego litanię on wpił się we mnie. Jęknęłam zaciągając się powietrzem. Wbiłam paznokcie w jego wyrzeźbione plecy, po raz kolejny błagając o to, by on nie okazał się tylko snem. Jego biodra poruszały się miarowo... góra... dół... góra... dół... zaczęłam spadać. Czułam jak palce u stóp zaczynają drętwieć, a oddech staje się urywany. Nagle się zatrzymałam, zaczęłam wzlatywać.
Do nieba..
Do nieba..
Prosto do nieba...
- Błagam cię mała, zrób to dla mnie - mamrotał, a jego oddech ciężko opadał na moje ramiona.
I w tym samym momencie gdy się odezwał sięgnęłam szczytu... Po chwili opadł na mnie głośno krzycząc moje imię. Powoli traciłam świadomość... nie wiem czy miało to związek z orgazmem czy, po prostu było to spowodowane jego obecnością.
Mulat wysunął się ze mnie przez co lekko się skrzywiłam jednak, po chwili moja twarz przybrała poprzedni wyraz. Była jakby spokojna i szczęśliwa jednocześnie. Wtuliłam się w ciało Zayn'a kreśląc kółka na jego idealnym torsie. Całowałam każdą nawet najmniejszą rankę, która się na nim znajdowała. Były tam liczne przypalenia, rany kłute i  głębsze rany, które pozostawiły po sobie paskudne ślady. Niektóre były zakryte tatuażami. Mój biedny anioł, mój kochany anioł.
- I co teraz z nami będzie? - spytał bawiąc się moimi włosami.
- A czego oczekujesz lub pragniesz?
- Chcę żeby pierwszą rzeczą jaką zobaczę z rana były twoje włosy wkradającą się na twoją twarz. Chcę codziennie wracać jak najszybciej do domu, by móc zobaczyć cię ponownie. Chcę być twój. Chcę byś ty była moja...
Spojrzałam na niego dotykając dłonią jego zarostu. Zatrzymałam palce na jego ustach, które tak idealnie pasowały do moich. Dotknęłam jego ręki, która została stworzona do pary z moją. Wpatrywałam się w jego ciało, które było pokryte kropelkami potu. Gdy tak na niego patrzyłam nie widziałam zwykłego mężczyzny ale kogoś z kim chcę spędzić tyle czasu na ile pozwoli mi świat.
I w tym momencie uderzyła mnie prawda. Całe życie dążyłam do chwilowego szczęścia. Chciałam posiadać i być w czyimś posiadaniu. Traktowałam innych przedmiotowo, bo o sobie też myślałam jak o zwykłej rzeczy. Ale przy nim byłam kimś więcej... nie wiem czy tą prawdziwą sobą ale jedno było pewne. Byłam szczęśliwa. Pierwszy raz znajdowałam się ponad tą cholerną ziemią i było mi z tym dobrze. 
- Okay... ale jest jeden warunek.
- Spełnię każdy - wyszeptał układając swoje usta na moim czole.
- Obiecaj, że nic nas nigdy nie poróżni, że nigdy mnie nie skrzywdzisz i będziesz tylko mój. Jesteś w stanie to zrobić?
Pomiędzy nami zapadła cisza. Sekundy zdawały się godzinami, a minuty wiecznością...

***
nowy rozdział! chyba jest okay xd
zwiększę trochę liczbę komentarzy ale przy waszym tempie pisania ich to i tak nic xd
od dzisiaj:
3 komentarze = nowy rozdział
i widzimy się niebawem :)))

6 komentarzy:

  1. Idealny! O mój boże! Zayn jest taki romantyczny. Od samego początku wiedziałam że z nim będzie, teraz tylko czekam na reakcje Nialla :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział! Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacja, czekam na następny :) Uwielbiam te ff <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały ♡ Zayn ją na prawdę kocha... chociaż jeszcze nie powiedział tego wprost. Jestem ciekawa co wydarzy się dalej :* czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski ♥♥♥♥ czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże!!! To wszystko jest takie romantyczne ♡ kocham to ff

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K